Chiny dla nas to…
Dzisiaj byliśmy na zakupach i zamiast do supermarketu, gdzie normalnie robimy większe zakupy, zajrzeliśmy do sąsiedniego, który okazał się być wielkim sklepem przeznaczonym dla azjatyckich imigrantów. Stojąc przez wielkimi zamrażarkami z chińskimi pierożkami, nie tylko zaczęły mi pracować ślinianki, ale też wróciły wspomnienia z Chin. Na początku te kulinarne: wypasione chińskie zupki, przepyszne świeże stir fraje, cudowne baozie, słynne beef noodles, które wszędzie smakują inaczej (więcej o chińskich smakach przeczytasz tutaj – klik), a potem wszystkie pozostałe. Wielki Mur, niesamowity autostop, gościnni i opiekuńczy Chińczycy, fantastyczne krajobrazy i w ogóle przygoda. Kiedy wróciliśmy do domu, pierwsze co zrobiliśmy to zajrzeliśmy do fotograficznego postu Victora na temat naszej wizji Chiny. I to właśnie ten post postanowiłam przetłumaczyć. Zatem przed tobą kolejna odsłona serii „Świat w obrazach” (i oddaję głos Victorowi).
Chiny. Wielkie i gigantyczne Chiny, gdzie produkuje się większość tego, co kupujemy i używamy na codzień. Naznaczone stereotypami – tymi prawdziwymi i tymi krzywdzącymi, znacznie odbiegającymi od rzeczywistości. Że Chińczycy nie mówią po angielsku, że są antypatyczni, brudni, głośni, że nigdy nie pomagają zagubionym obcokrajowcom…
Nasze pierwsze kroki w Chinach postawiliśmy w zupełnie nieturystycznym i małym jak na chińskie standardy mieście (zaledwie 3 miliony mieszkańców). Chińczycy stanęli na głowie, żeby nas zrozumieć i nam pomóc.
Fakt faktem, trzeba się do Chin trochę przyzwyczaić – do dziwnych odgłosów, które wydobywają się z chińskich gardeł, do tego, że zupełnie nie potrafią prowadzić samochodu, że przepychają się w kolejce, żeby potem stać w miejscu; do sposobu w jaki czyszczą nos i gardło, spluwając i smarcząc gdzie popadnie.
Rzadko jednak trafialiśmy na antypatycznych Chińczyków. Raczej były to osoby, które miały drobny problem z połączeniem neuronów, jakaś klapka ewidentnie nie funkcjonowała.
Na przykład kiedy wchodzisz do hotelu i pokazujesz, że chcesz spać, a recepcjonistka patrzy się na ciebie jak na ufoludka i zupełnie nie rozumie o co ci chodzi. Albo kiedy nagle wszyscy zaczynają mówić do ciebie po chińsku i kiedy orientują się, że nie rozumiesz ani słowa, zaczynają pisać ręką w powietrzu (oczywiście po chińsku). Potem przekładają chińskie znaki na papier, bo przecież oczywiste jest, że choć nie mówimy po chińsku, na pewno doskonale czytamy w tym języku!
Normą jest, że obcokrajowcy bardzo ich ciekawią. Jeśli nie lubisz być w centrum uwagi, być może Chiny nie są dla ciebie. Przyzwyczaiłem się do tego, że jestem wytykany palcami i że Chińczycy ciągle robią mi zdjęcia. Mówiąc ciągle, mam na myśli naprawdę ciągle – na ulicy, w świątyniach, pociągach, autobusach, nawet podróżując autostopem (a może przede wszystkim?). Czasami czułem się jak gwiazda szklanego ekranu, otoczona przez paparazzich, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że mi to przeszkadzało. Przeciwnie – pozowałem z uśmiechem. Gdzieś w środku czułem, że spłacam dług wobec tych, którym my robiliśmy zdjęcia.
W poniższym zestawieniu pomijam architekturę, buddyjskie i taoistyczne świątynie, a także cały tybetański region Chin. Poniżej to, co pozostaje, czyli czym są dla nas Chiny.
Zupki chińskie
Nie mają nic wspólnego z tym, co znamy w Europie. Prawdziwe chińskie zupki to prawie normalne jedzenie – zarówno pod względem rozmiaru i składników (no prawie ;D). Niektóre zawierają nawet świeże chilli!
Jedzenie
Zapomnij o sajgonkach i zwykłym smażonym ryżu. W Chinach są tysiące różnych dań. Zawsze przygotowywane na bieżąco ze świeżych składników (czasem żywych…). Każdy region ma swoją specyfikę i pewnie nigdy nie skosztujesz dwa razy tego samego.
Przekąski
Chińczycy jedzą cały czas. Od posiłku do posiłku i między nimi. Co? Oczywiście przekąski. Faktem jest, że je się wszystko i mówiąc wszystko mam na myśli wszystko.
Herbata
Od starożytności poza jedwabnym szlakiem, istniał też szlak herbaty, który, oczywiście, przebiegał przez Chiny. Ciekawe dlaczego…?
Wielki Mur
Niesamowity. Szczególnie jeśli odwiedzisz te fragmenty, o których mało kto wie – najlepiej zarówno te zrekonstruowane i te nie zrekonstruowane.
Uzależnienie od telefonu
Chociaż pewnie widoczne na całym świecie, w Chinach wydało nam się ekstremalne.
Grupowe tańce
Powszechnie znane hobby, które nie przestaje nas zaskakiwać. Nigdy nie znudzi nas obserwowanie grupy ludzi w różnym wieku pląsającej w jednym rytmie, starając się uzyskać coś na kształt choreografii.
Zdjęcia, których jesteśmy bohaterami
Pisałem już o ciekawości Chińczyków i o ich fascynacji obcokrajowcami. Nawet chińscy turyści robili sobie ze mną zdjęcia w buddyjskich klasztorach czy Szanghaju.
Chińczycy pozujący do zdjęć
Kilka lat temu w modzie były podskoki, później dziwne pozy z gier komputerowych. Teraz wskazuje się na coś albo pozuje na zasadzie „jestem prima baleriną”.
Roboty
Cały kraj jest w przebudowie. Podczas trzech miesięcy spędzonych w Chinach zawsze i wszędzie natykaliśmy się na roboty i remonty.
Chińscy turyści
Myślałeś, że Chińczycy ubierają się ekstrawagancko tylko kiedy wyjeżdżają zagranicę? Otóż nie. Tak samo prezentują się we własnym kraju.
A ty? Byłaś/-eś w Chinach? Co najbardziej utkwiło ci w pamięci? Z czym ci się kojarzą? Dodałbyś coś do naszej listy? A może czegoś byś się pozbył? Czekamy na komentarze 🙂
Spodobał Ci się ten post? Puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij. Możesz nas również śledzić na instagramie.
A może chcesz się zapisać do naszego newslettera? Co miesiąc w Twojej skrzynce nowości, rady i aktualności blogowe.
Kasia & Víctor
Ostatnie wpisy Kasia & Víctor (zobacz wszystkie)
- Human by nature. Kerala i jej ludzka twarz - 07/06/2020
- Sanliurfa, czyli Urfa i Göbeklitepe | Turcja wschodniia - 27/03/2020
- Czy Tajwan to prawdziwe Chiny? - 15/04/2019
This Post Has 0 Comments