Wyspa Rottnest, największa atrakcja Perth
Jeśli spojrzysz na mapę Perth, tuż przy brzegu na wysokości Freemantle dojrzysz niewielką wyspę. Jest to wyspa Rottnest, przez wielu uważana za największą atrakcję Perth.
Położona zaledwie 18 km od Perth szczyci się idealnie turkusową wodą i pięknymi plażami pokrytymi białym piaskiem. Jest ulubionym celem mieszkańców Perth i turystów. I w sumie nie ma się co dziwić. Choć Perth nie jest miastem szczególnie stresującym (nie oszukujmy się, izolacja robi swoje), wyspa Rottnest pozwala na pełen detoks. Ta maleńka (tylko 19 km2) wysepka jest ścisłym rezerwatem, a co za tym idzie, nie ma tutaj samochodów. Ruch na wyspie jest ograniczony do rowerów i publicznego autobusu dla turystów. Zatem towarzyszyć będzie ci przede wszystkim cisza i… inni turyści oczywiście.
Bo na Rotto, jak wyspa nazywana jest przez mieszkańców Perth, ruch jest przez cały rok, choć oczywiście szczyt sezonu to australijskie lato. Wyspa Rottnest zaczyna pękać w szwach w czasie świąt, a apogeum przypada na styczeń. Jeśli koniecznie musisz odwiedzić Rotto właśnie wtedy, spróbuj uniknąć przynajmniej weekendu.
Źródło: https://www.rottnestfastferries.com.au/
Status rezerwatu niesie za sobą również inne, istotne z punktu widzenia turysty, konsekwencje. Oczywiście po wyspie Rottnest można się poruszać wyłącznie w obrębie wyznaczonych szlaków i dróg. Całe szczęście dostępne są dla nas wszystkie plaże. Ograniczona jest natomiast oferta noclegowa. Na wyspie nie powstają nowe inwestycje, a te hotele i pensjonaty, które istnieją (jest ich dosłownie kilka) mieszczą się w odremontowanych starych budynkach. Choć wybór nie jest ogromny, oferta jest skierowana do wszystkich – zarówno tych z zasobniejszym, jak i skromniejszym portfelem. Są zatem pola namiotowe, schronisko z wieloosobowymi salami, proste domki jak i luksusowe wille na plaży. Pieczę nad wszystkim co na wyspie, w tym również zakwaterowaniem sprawuje specjalnie powołana jednostka (Rottnest Island Authority) i to ona dyktuje zarówno zasady jak ceny.
Wyspa Rottnest, garść praktykalii
Wycieczka na Rotto nie należy do tanich przyjemności, ale myślę, że skoro dotarłaś/eś już do Perth, to wykosztujesz się i przypłyniesz na Rottnest. Warto!
Na wyspę Rottnest można płynąć z centrum Perth, portu Hillary mieszczącego się w północnej części miasta i z Freemantle. Najtaniej i najszybciej jest z Freemantle (już od AUD $ 60 za bilet powrotny). Dużo drożej i dłużej jest z centrum. Na wyspę pływają następujący przewoźnicy:
- Rottnest Express. Odpływa z Freemantle i centrum Perth.
- Rottnest Fast Ferries. Odpływa z portu w Hillary
- SeaLink Rottnest Island. Odpływa z Freemantle
Warto porównać ceny, zwracając uwagę na oferty specjalne. Czasami zdarzają się naprawdę dobre promocje.
Jeśli planujesz zanocować na wyspie, a nawet zostać kilka dni, poważnie zastanów się nad zrobieniem większych zakupów w Perth. Na wyspie jest tylko kilka sklepów, a ceny nie należą do najniższych. Z drugiej strony, ceny w restauracjach i kawiarniach są prawie porównywalne do tych na stałym lądzie. Warto zaszaleć i spróbować świeżej ryby czy owoców morza. Talerz fish & chips w restauracji to wydatek rzędu ok. 30 dolarów.
Na rowerze, autobusem czy pieszo?
Osobiściw uważam, że Rotto najlepiej eksplorować na rowerze. Jeśli nie mieszkasz w Perth i nie masz swojego roweru opcja jest w zasadzie jedna – wynajem. Rower można wynająć na wyspie po przypłynięciu. Można też skorzystać z oferty przewoźników. Kupując bilet na prom w Rottnest Express można od razu zapłacić za rower. Jest jeden minus. Rower płynie z tobą promem i nie jest w żaden sposób osłonięty od słonych fal. A wiadomo co sól potrafi zrobić z rowerem. Cena jest dokładnie taka sama, więc wydaje mi się, że zdecydowanie lepiej wynająć rower na wyspie.
Jeśli jednak nie masz ochoty na wysiłek, nic straconego. Możesz wykupić bilet na autobus, który kursuje dookoła wyspy, zatrzymując się wszędzie tam, gdzie jest coś do zobaczenia. Można wsiąść i wysiąść tam, gdzie się chce. Cena za cały dzień korzystania z autobusu to 20 dolarów. To też dobry sposób na poznanie wyspy i można go połączyć z pieszymi wycieczkami. Na wyspie wyznaczono kilka ciekawych szlaków, ale koniecznie trzeba zabrać ze sobą wodę, nakrycie głowy i krem z wysokim filtrem UV. Słońce pali niemiłosiernie nawet zimą.
Ekwipunek
Na Rottnest trudno się zgubić, ale na pewno warto zajrzeć do bardzo pomocnego biura informacji turystycznej i wziąć darmową mapę z przewodnikiem. Pomoże ona oszacować dystans i nasze siły. Wbrew pozorom pedałowanie i maszerowanie na Rottnest może być wyzwaniem, szczególnie jeśli trafimy na silny wiatr. Koniecznie trzeba też zabrać ze sobą zapas wody i coś do przegryzienia, bo poza główną osadą i jej najbliższymi okolicami, raczej nie uświadczymy zaplecza turystycznego.
Zdjęcie z kuoką?
Kiedy zatem wsiądziesz na rower, wyekwipowany w mapę, wodę i przegryzki i ruszysz przed siebie, miej oczy szeroko otwarte. Nie tylko na to, co oczywiste – turkusowe morze i malownicze plaże, ale także na to, co małe i niepozorne. Fauna wyspy jest bardzo ciekawa. Najpopularniejsze stworzonka to kuoki. Przypominają świnki morskie, ale są sympatyczniejsze – jakby miały przyklejony uśmiech do pyszczków. Kuoki są małe, sympatyczne i… chronione! Zatem staraj się unikać bezpośredniego kontaktu, nie dokarmiaj i nie dotykaj. Czasami może być niełatwo, bo kuoki są ciekawskie i niestety nauczone przez turystów jak smakuje nasze jedzenie. Trzeba być naprawdę twardym, żeby nie ulec ;D
Trochę historii
Mało kto zastanawia się czym była kiedyś wyspa Rottnest. Podziwiamy kolory, chłoniemy ciszę i spokój, napawamy się turkusem wody i bielą piasku, nie zastanawiając się nawet, że Aborygeni stąpali po niej tysiące lat temu, długo zanim dotarli na nią pierwsi Europejczycy. W wierzeniach plemienia Nyoongar Rottnest występuje jako Wadjemup. Jednak między przybyciem pierwszych osiedleńców a obecnością ostatnich Aborygenów istnieje duża czarna dziura. Grunt, że kiedy na Rotto dotarli Europejczycy, wyspa nie była zamieszkana. Kiedy w Perth ustanowiono brytyjską kolonię, wyspa szybko została przekształcona w surowe więzienie. W latach 1838 – 1904 stała się miejscem zsyłki i obozem pracy dla blisko 4000 Aborygenów. Więźniowie zbudowali większość budynków, które przetrwały na wyspie do dzisiaj. Są to m.in. muzeum, kościoły, wille w głównej osadzie, latarnie morskie. Można powiedzieć, że główna osada, czyli niewielka Thomson Bay powstała dzięki pracy więzionych na wyspie Aborygenów. Traktowani jak zwierzęta i żyjący w bardzo trudnych warunkach, często stawali się ofiarami chorób i okrucieństwa ze strony strażników.
W czasie I i II wojny światowej wyspa stała się ośrodkiem internowania dla Niemców, Austriakow, a potem Włochów. Warunki bytowe były podobne do tych z końca XIX wieku.
W połowie XX wieku wyspa zaczęła przyciągać turystów. Zrekonstruowano część fortyfikacji z okresu II wojny światowej, wyremontowano budynki, utwardzono drogi. Aktualnie wyspa Rottnest odwiedzana jest przez około pół miliona turystów rocznie. Podobno, żeby naprawdę poczuć klimat Rotto warto zostać choć na dwa – trzy dni, choć większość turystów przypływa tylko na jeden dzień.
Jeden dzień na Rottnest
Tak też zrobiliśmy my. Kilka dni wcześniej kupiliśmy bilety na prom, który odpływał z Freemantle. Z samego rana zapakowaliśmy się do samochodu i dojechaliśmy do Freo. W przypadku czterech osób samochód kalkulował się lepiej niż podróż pociągiem, nawet po zapłaceniu za parking. Na marginesie mówiąc, kilkadziesiąt metrów od przystani (B Shed) znajduje się długoterminowy i niedrogi parking (Wilson Parking Victoria Quay).
Podróż promem była krótka i niesamowicie przyjemna, bo towarzyszyły nam delfiny, a wyspa Rottnest przywitała nas słońcem.
Szybciutko zajrzeliśmy do biura informacji turystycznej, a następnie wypożyczyliśmy rowery (koniecznie z kaskami!) i ruszyliśmy przed siebie. Po kilku minutach pedałowania dojrzeliśmy sympatyczne kuoki. A potem jechaliśmy wzdłuż wybrzeża, z grubsza od jednej plaży do drugiej 😀 Niestety woda była lodowata, można było więc zapomnieć o kąpieli czy nurkowaniu, choć zabraliśmy ze sobą sprzęt do snorklingu.
Objechaliśmy wyspę dookoła, omijając tylko najbardziej południowy cypel. Bardzo podobała nam się północna część – malownicza o bardziej górzysta. Na pożegnanie zaszaleliśmy i po spaleniu kalorii pedałując zjedliśmy pyszny obiad w jednej z restauracji. Świeża ryba smakowała znakomicie w towarzystwie zminego piwa 😀
Wyspa Rottnest jest piękna i choć to dość droga wycieczka, to uważam, że warto zobaczyć inną twarz Perth. Na koniec zostawiam cię ze zdjęciami z nadzieją, że jeśli jeszcze cię nie przekonałam do odwiedzenia Rotto, zrobią to właśnie zdjęcia.
Spodobał Ci się ten post? Puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij. Możesz nas również śledzić na instagramie.
A może chcesz się zapisać do naszego newslettera? Co miesiąc w Twojej skrzynce nowości, rady i aktualności blogowe.
Kasia
Ostatnie wpisy Kasia (zobacz wszystkie)
- Islandia. Rozczarowanie i porażka - 30/11/2020
- Tu i teraz (14) Polska 2020: powrót do „normalności” (?!) - 15/11/2020
- Islandzkie wodospady (1) Fitjarfoss, Hraunfossar i Barnafoss - 14/07/2020
This Post Has 0 Comments