Ile kosztuje wycieczka po pustyni Gobi i jak zorganizować ją we własnym zakresie? Poradnik praktyczny
Ile kosztuje wycieczka po pustyni Gobi? Jak zorganizować ją we własnym zakresie? Czy to w ogóle możliwe? Wbrew temu co można wyczytać w wielu poradnikach i stronach internetowych, nie trzeba mieć fortuny, ani jechać na grupową zorganizowaną wycieczkę. Pustynię Gobi można łatwo zobaczyć we własnym zakresie. Dzisiaj podpowiadamy jak wziąć byka za rogi w Mongolii i ile taka impreza kosztuje.
Jeśli tak jak my wybieracie się do Mongolii, żeby zobaczyć pustynię Gobi, macie trzy opcje:
- Zorganizowana wycieczka – o wszystko martwi się agencja. Cena (od 60 – 70$/os./dzień wzwyż) zależy od ilości osób i obejmuje noclegi (najczęściej w namiotach i turystycznych gerach), jedzenie, transport i wejściówki do parków narodowych. Czasami w cenę wliczony jest spacer na wielbłądzie lub krotki konny trekking.
- Wynajęcie samochodu z kierowcą – wszystko poza samochodem musimy zorganizować we własnym zakresie. Koszt: 90 – 120$/dzień. O tej opcji napiszę szerzej dalej.
- Wynajęcie samochodu bez kierowcy/motocykla – to opcja dla odważnych przede wszystkim ze względu na stan samochodów. Nie obejdzie się bez napraw po drodze. Czasami problemem może być też orientacja w terenie, szczególnie na Gobi. Poznaliśmy parę Niemców, którzy wynajęli porządną terenówkę z agencji Sixt. Zapłacili fortunę, ale była to jedyna możliwość, żeby wynająć samochód w dobrym stanie.
Kierowca + samochód
Dla nas kluczowa była cena i niezależność. Pomijając kwestię ceny, wycieczki zorganizowane są nie dla nas. Wybraliśmy więc opcję 2.
Jednak ku naszem zdziwieniu okazało się, że znalezienie samochodu z kierowcą, choć z pozoru powinno być bułką z masłem, stało się nie lada wyzwaniem. Ceny, które usłyszeliśmy w kilku pierwszych agencjach zwaliły nas z nóg. Znaliśmy ceny z poprzedniego sezonu (80 – 90$ za samochód za dzień) i nie spodziewaliśmy się 40% podwyżki. Generalnie nikt nie chciał negocjować. Wydaje nam się, że trafiliśmy na końcówkę sezonu i agencje zarobiły już, co chciały zarobić. Nasza frustracja rosła. Waliliśmy w mur mongolskiej obojętności, czasami wręcz chamstwa. Nie było łatwo. Ostatecznie bo kilkudniowych ustaleniach i negocjacjach, wpłaciliśmy zaliczkę – samochód z kierowcą na 12 dni po akceptowalnej dla nas cenie.
Wyposażenie naszego samochodu
Przedstawiam Wam klasyczną rosyjską furgonetkę legendarnej marki UAZ, w Mongolii znaną jako „Russian minivan”
Wbrew temu co możecie usłyszeć na temat rosyjskiego minivana, nasze autko było bardzo wygodne. Dwie przestronne kanapy z tyłu spokojnie pomieściły cztery osoby. Mój mąż został wybrany przez naszego kierowcę Eggiego na szefa grupy i zasiadł na miejscu pasażera, stając się tym samym jego niekwestionowanym ulubieńcem. Myślę, że pięć osób + kierowca to optymalna liczba dla rosyjskiego minivana.
Nasz samochód był wyposażony w sprzęt kuchenny (dwa palniki do gotowania, garnki, patelnia, talerze, miseczki, sztućce, kubki etc.), 40-litrowy baniak wody i plastikowe taborety.
Chcieliśmy spać w namiocie, korzystając z najpiękniejszych otwartych pól kempingowych na świecie. Nasi towarzysze – przyjaciółka z Polski, Agata i para Wietnamczyków, która dołączyła w ostatniej chwili wynajęli namioty w agencji.
Podeszliśmy do sprawy technicznie. Przed wyjazdem zaplanowaliśmy większość posiłków i zrobiliśmy zakupy w Ułan Bator – wyszło nam 6 pudeł jedzenia. Wszyscy mówili nam, że po drodze nie będzie za bardzo gdzie uzupełnić zapasów. Było trochę śmiesznie kiedy pakowaliśmy to wszystkie do samochodu – dwa pudła „ogólne”, jedno „śniadaniowe”, jedno „obiadowe”, jedno „kolacyjne” i jedno pełne warzyw. Czas pokazał, że w wielu miejscach można było uzupełnić prowiant, a nawet kupić czerwone wino, nie wspominając o zimnym piwie. Podobnie rzecz miała się z wodą. Teoretycznie mieliśmy uzupełniać zapasy wody (pitnej i do gotowania) co dwa – trzy dni. W rzeczywistości w zasadzie codziennie mieliśmy dostęp do wody. Zatem nie taki diabeł straszny… Fakt faktem, sporo zaoszczędziliśmy robiąc zakupy w stolicy. Na „prowincji” w mniejszych sklepach było sporo drożej.
Częste mycie skraca życie
To jakże mądre biwakowe powiedzenie stało się naszym motto. Zabraliśmy ze sobą porządny zapas mokrych chusteczek, mając świadomość, że prysznic będzie rzadkim luksusem. I tutaj również się pomyliliśmy. W wielu mongolskich miasteczkach można bez problemu skorzystać z publicznych łaźni. To nic innego jak czyste i przyjemne gorące prysznice. Taka przyjemność kosztuje ok. 3500 tugrików i jest prawdziwą rozpustą.
Biwakowanie i gery
W naszym przypadku biwakowanie było największą frajdą i celem samym w sobie. Na szczęście nasz kierowca szybko zrozumiał nasze potrzeby i starał się wybierać naprawdę ładne miejsca na rozstawienie namiotów. Nie ma z tym w Mongolii większego problemu.
Jeśli natomiast ktoś chce sobie od czasu do czasu pozwolić na odrobinę luksusu, można skierować się do turystycznych campów. To pola namiotowe z zapleczem, z jedną różnicą – zamiast klasycznych namiotów czy domków kempingowych, śpi się w gerach, czyli mongolskich jurtach. Jako ciekawszą alternatywę, polecamy dogadanie się z kierowcą i znalezienie rodziny, która udostępni przynajmniej część swojej jurty. Taka przyjemność to wydatek ok. 10 000 – 15 000 tugrikow/os. Cena obejmuje najczęściej miejsce w jurcie i kolację. Mieliśmy ogromne szczęście – spaliśmy u teścia naszego kierowcy, który nadal wiedzie życie nomady, przenosząc się ze swoim dobytkiem co kilka tygodni.
Ile kosztuje wycieczka po pustyni Gobi?
- Samochód
Cena wynajmu samochodu zależy przede wszystkim od trasy i ilości dni. Generalnie agencje podają cenę za samochód i benzynę, co jest ewidentnym naciąganiem. Rosyjskie minivany jeżdżą na najtańszej benzynie, której litr w sierpniu 2016 r. kosztował ok. 1500 tugrików. Agencje liczą 1700 tugrików za litr. Żadna z agencji nie zgodziła się, żebyśmy to my płacili za benzynę na stacji benzynowej.
Wynajem samochodu z kierowcą i benzyną kosztował 100$ za dzień. Cena ta obejmowała również wyżywienie kierowcy. W przypadku naszej pięcioosobowej grupy, wychodziło po 20$ od osoby, czyli 240$.
- Wyżywienie
Jedzenie, które kupiliśmy w supermarketach w Ułan Bator wystarczyły nam na całe 12 dni wycieczki. Po drodze dokupiliśmy kilka drobiazgów (dżem, herbatniki, jabłka) i zachcianek (słodycze, piwo, wino). Ceny produktów spożywczych w Ułan Bator są bardzo niskie. W naszym przypadku 3 posiłki dziennie przez 12 dni kosztowały ok. 100 000 tugrików od osoby (ok. 50$).
- Do tego należy doliczyć wstępy do parków narodowych (w większości przypadków 3000 tugrików od osoby), opcjonalne prysznice (3500 tugrików).
W sumie 12-dniowa wycieczka kosztowała ok. 300$/os. Zorganizowana wycieczka z pakietem nocleg + wyżywienie to koszt 60 – 80$/ osoba/ dzień, lekką ręką dwa razy drożej.
Nasz samochód z kierowcą rezerwowaliśmy w hostalu i agencji Golden Gobi. Proces ustalenia ceny, trasy i dogranie wszystkich szczegółów jest długi i bolesny. Jedyna osoba w Golden Gobi zajmująca się „wycieczkami” jest notorycznie zajęta i trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Bądźmy w kontakcie!
- Obserwuj nas na Facebooku: Kasia & Víctor przez świat
- Zajrzyj na naszego Instagrama. Na stories możesz zobaczyć gdzie jesteśmy i co porabiamy.
- Zapisz się do naszego newslettera. Raz w miesiącu otrzymasz od nas maila z radami i aktualnościami blogowymi.
Jeśli lubisz to, co robimy i spodobał ci się ten post, puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij (będziemy ogromnie wdzięczni). Wesprzyj nas komentarzem, lajkiem. To wiele dla nas znaczy. Dziękujemy!
Kasia
Ostatnie wpisy Kasia (zobacz wszystkie)
- Islandia. Rozczarowanie i porażka - 30/11/2020
- Tu i teraz (14) Polska 2020: powrót do „normalności” (?!) - 15/11/2020
- Islandzkie wodospady (1) Fitjarfoss, Hraunfossar i Barnafoss - 14/07/2020
Cześć! 🙂 Dzięki za tego bloga 🙂 Właśnie planujemy wraz z moim M.przyszłoroczną wycieczkę dookoła Europy 🙂 Więc czytanie wszelkich przygód śmiałków takich jak Wy sprawia, że trochę mniej boję się naszego szalonego planu 😛
Pozdrawiam Was i życzę samych wspaniałych chwil 🙂
Hej! Takie komentarze dają nam ogromnego pozytywnego kopa! Chyba żadni z nas śmiałkowie – wierz mi, spotykamy ludzi z niesamowitymi pomysłami i wyobraźnią, my to takie szaraczki przy nich. A pomysły są szalone tylko na początku i w naszych głowach, potem stają się codziennością 😀 Powodzenia w objeżdżaniu Europy dookoła – to też pomysł, który w nas kiełkuje, tyle miejsc do zobaczenia na naszym starym kontynencie… Na wszystko jednak przyjdzie pora. Tymczasem serdeczne pozdrowienia z mglistej i mało znanej Changshy!