Czy Tajwan to prawdziwe Chiny?
Tajwan jest jak małe zakazane jabłuszko – przyklejone do wielkiego chińskiego brata, smakowite, pełne ciekawych zakątków, krnąbrne, dumne i niedające się podporządkować Chińskiej Republice Ludowej (zwanej tutaj Chinami kontynentalnymi). Historia Tajwanu jest bogata w zwroty akcji i pewnie to w jakimś stopniu ukształtowało delikatną równowagę między niezależnością Tajwańczyków a koniecznością balansowania między różnymi strefami wpływów.
Odrobina historii
Świat zachodni usłyszał o Tajwanie kiedy do jego brzegów dopłynęli w XVI wieku Portugalczycy. To oni też ochrzcili wyspę jako Ilha Formosa, czyli piękna wyspa. Cóż, trudno się z nimi sprzeczać. Na niewielkim kawałku lądu oblewanym przez Morze Południowochińskie (od zachodu) i Pacyfik (od wschodu) rozmieściły się wszelakie cuda przyrody: wyrastające niemalże wprost z oceanu wysokie góry, wodospady, gorące źródła, wiecznie zielone lasy, łagodne wzgórze idealne pod uprawę herbaty, a także urozmaicona linia brzegowa. Europejska dominacja nie trwała długo. Po krótkim epizodzie holenderskich rządów, w 1683 roku Tajwan został przyłączony oficjalnie do Chin, choć wyspa już wcześniej była zamieszkała zarówno przez aborygenów jak i ludy Hakka i Hoklo. Chińska dominacja została przerwana w XIX wieku przez Japończyków, którzy brutalnie podporządkowywali sobie chińskich potomków. Szacuje się, że śmierć poniosło ponad 40 000 osób. Jednocześnie Japończycy za cel postawili sobie uczynienie z Tajwanu wzorowej prowincji. Rozpoczął się proces intensywnej modernizacji, której koniec nastąpił wraz z przegraną Japonii w II Wojnie Światowej. Tajwan znowu stał się częścią Chin. Żeby nie było za prosto, w 1949 roku Mao Zedong wygrał wojnę domową i ogłosił powstanie Chińskiej Republiki Ludowej a partia Kuonmintang wraz z prezydentem Czang Kaj-Szekiem musiała szukać schronienia na Tajwanie i kontynuować rządy z Tajpej w opozycji do komunistycznych Chin Mao Zedonga.
Co by było gdyby…
I w tym momencie warto pogdybać. Jak dzisiaj wyglądałby świat gdyby nacjonaliści z Kuonmintangu nie schronili się na Tajwanie? Jakie byłyby Chiny bez Mao Zedonga i Chińskiej Partii Komunistycznej? Co działoby się z Tajwanem? Czy byłby mało znaczącą wyspą – prowincją ogromnych nie-komunistycznych Chin? Czy Czang Kaj-Szek stałby się drugim Mao Zedongiem?
Tajwan: państwo czy nie?
Nigdy się nie dowiemy, ale jedno jest pewne. Od 1949 roku Chińska Republika Ludowa (Chiny kontynentalne) i Chińska Republika (Tajwan) nie są w najlepszych stosunkach i nic nie wskazuje na to, żeby ta sytuacja miała ulec zmianie. Mało kto jednak pamięta, że aż do 1971 roku to właśnie Czang Kaj-Szek i jego rząd (czyli Tajwan) reprezentował Chiny (całe, czyli kontynentalne + Tajwan) na arenie międzynarodowej. To „tajwańskie” Chiny były uznane przez ONZ i inne organizacje międzynarodowe. Rok 1971 zmienił wszystko. Wtedy bowiem ONZ zdało sobie sprawę, że chiński rząd Czang Kaj-Szeka nigdy nie odzyska władzy w Chinach kontynentalnych. I w ten sposób Republika Chińska (Tajwan) straciła swoje miejsce w ONZ na rzecz Chińskiej Republiki Ludowej. Od tego czasu Tajwan jest pariasem stosunków międzynarodowych. Dlaczego? Bo ChRL stawia sprawę jasno: nie będzie utrzymywała stosunków dyplomatycznych, a przede wszystkim handlowych z żadnym krajem, który uznaje Tajwan za suwerenne państwo.
Tajwan dziś
Aktualnie Tajwan nie należy do prawie żadnej międzynarodowej organizacji, choć prawie wszystkie kraje utrzymują z nim stosunki gospodarcze. W jaki sposób? Poprzez izby handlu i organizacje turystyczne. Korzystamy z telefonów i komputerów marki Asus, używamy podzespoły produkowane na Tajwanie, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego jak bardzo Tajwan musi się napracować, żeby dotrzeć do takich odbiorców jak my nie denerwując za bardzo ChRL. Tajwańczycy mądrze sterują swoją polityką. Inwestują w naukę, rozwój i edukację.
Tajwan uczestniczy również w imprezach sportowych. Pod nazwą „Chiny Tajpej” bierze nawet udział w Igrzyskach Olimpijskich (od 1956 r.).
Niepodległość jest delikatnym tematem. Rozmawiając z Tajwańczykami, sprawa wyglądała przejrzyście: wszyscy, z którymi rozmawialiśmy chcę niepodległości. Tylko jak ją zdobyć? W 2005 r. ChRL podpisała ustawę anty-secesyjną, która zezwala na użycie siły jeśli Tajwan ogłosi niepodległość. Trudno wyobrazić sobie konflikt między maleńkim (choć walecznym) Tajwanem a chińskim kolosem. Na razie Tajwańczycy tkwią w delikatnej równowadze – nie dają się sprowokować i ignorują wszelkie chińskie podchody. A tych jest co niemiara. Nawet w samym Tajpej. Nie raz i nie dwa widzieliśmy kursujące po mieście czerwone autobusy i samochody z megafonami nawołujące do przyłączenia się do „właściwych Chin”. Mieliśmy również okazję obserwować opłaconych członków chińskiej Partii Komunistycznej stosujących tanią propagandę pod wieżowcem Taipei 101. Nikt nie zwraca na nich uwagi. Tajwańczycy przyzwyczaili się do ciągłej presji. Uodpornili się i nauczyli nie reagować.
Czy Tajwan to Chiny?
Własna waluta (dolar tajwański), polityka wizowa, konstytucja, demokratycznie wybrany rząd, flaga, tajwański paszport dla każdego obywatela. Tylko tyle albo aż tyle udało się osiągnąć Tajwanowi nie drażniąc zbytnio Chin. Biorąc pod uwagę z kim mamy do czynienia, to nie lada sukces. Niestety z formalnego punktu widzenia brak suwerenności okazuje się decydujący. Co jeśli zamiast oficjalnych argumentów, sięgniemy po te bardziej ludzkie, czyli kulturowe? Wtedy okazuje się, że Chiny są Chinami a Tajwan Tajwanem.
Nie zrozum mnie źle. Trzy miesiące spędzone w Chinach wspominam wspaniale, ale jednak jestem świadoma tego, że Chiny są… specyficzne. Tajwan dla niektórych to podobno chińskie preludium. Kiedyś gdzieś usłyszałam, że to „Chiny w wersji soft”, ale chyba byłabym niesprawiedliwa szufladkując ten maleńki kraj w ten sposób. Tajwan to miejsce wyjątkowe, bo ma… Tajwańczyków, których uwielbiam!
Kończąc te chińsko – tajwańskie rozważania, przetłumaczę fragment tekstu Victora:
„Nikt nas nie pcha kiedy wchodzimy do metra i wszyscy stoją równiutko w jednym rzędzie kiedy jedziemy ruchomymi schodami. Na ulicy nikt nie pluje. Wielu ustępuje z drogi kiedy idzie ktoś naprzeciw. Ulice są czyste, a samochody i piesi respektują sygnalizację świetlną. Jesteśmy w Tajpej, stolicy… Tajwanu? Republiki Chińskiej? Chińskiej Republiki Ludowej?”
- Obserwuj nas na Facebooku: Kasia & Víctor przez świat
- Zajrzyj na naszego Instagrama. Na stories możesz zobaczyć gdzie jesteśmy i co porabiamy.
- Zapisz się do naszego newslettera. Raz w miesiącu otrzymasz od nas maila z radami i aktualnościami blogowymi.
Jeśli lubisz to, co robimy i spodobał ci się ten post, puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij (będziemy ogromnie wdzięczni). Wesprzyj nas komentarzem, lajkiem. To wiele dla nas znaczy. Dziękujemy!
Kasia & Víctor
Ostatnie wpisy Kasia & Víctor (zobacz wszystkie)
- Human by nature. Kerala i jej ludzka twarz - 07/06/2020
- Sanliurfa, czyli Urfa i Göbeklitepe | Turcja wschodniia - 27/03/2020
- Czy Tajwan to prawdziwe Chiny? - 15/04/2019
Niech żyje wolny,niepodległy Tajwan !!! Precz z czerwonymi chinolami – śmieć maoizmowi ! Jerry J.
koniecznie 🙂
„Trzy miesiące spędzone w Chinach wspominam wspaniale, ale jednak jestem świadoma tego, że Chiny są… specyficzne. ”
Haha, bardzo dyplomatycznie 🙂 ja tez czesto uzywam tego okreslenia 🙂
Kurczaki, trudno mi inaczej Chiny opisać, hahahaha. Ty doskonale wiesz co mam na myśli ;D Oj trzeba się spotkać w Polsce!!!
koniecznie 🙂