Shaxi, Junnan. Jak odpocząć od zgiełku w Chinach?
Przeglądałam ostatnio zdjęcia z Chin, bo to kraj, do którego lubię wracać myślami i z zaskoczeniem odkryłam, że nigdy nie pokazałam zdjęć ani nie napisałam o Shaxi, niewielkim miasteczku (wsi?) w prowincji Junnan. To jedno z tych miejsc, które od razu kradnie kawałek duszy i zapada w pamięć tak głęboko, że czasami zupełnie nie wiadomo dlaczego nagle widzisz przed sobą obrazy właśnie stamtąd. Niemalże czujesz smaki i zapachy, promienie słońca na skórze, grube pajęczyny oplatające drzewa, setki kolb kukurydzy i szemrzącą w strumieniu wodę.
Do Shaxi trafiliśmy z Shangri La po bardzo długim i męczącym, a jednak niezwykle pozytywnym dniu jazdy autostopem. Dotarliśmy późno. Tak późno, że na ulicach było pusto, choć nie zaszło jeszcze słońce. Ekstremalnie zmęczeni i głodni, nie za bardzo rozglądaliśmy się dookoła siebie. Najpierw trzeba było znaleźć miejsce do spania, następnie zmyć z siebie kilogramy kurzu i wrzucić coś do burczących brzuchów. Kiedy kolejnego dnia wstaliśmy rano i zaczęliśmy po prostu powoli iść przed siebie wąskimi uliczkami Shaxi, nie mogliśmy uwierzyć własnemu szczęściu. Trafiliśmy do idealnej chińskiej wsi. Oczywiście, odrestaurowanej na pokaz i w sezonie zapewne pełnej rozkrzyczanych chińskich turystów, ale w tej danej chwili było nam to zupełnie obojętne. Shaxi rzuciło na nas urok i było nam z tym dobrze.
Zamiast się rozpisywać, tym razem pokażę zdjęcia. Mam nadzieję, że zrozumiecie naszą fascynację. Zapraszam na spacer po Shaxi w magicznej prowincji Junnan.
Wąskie uliczki zachęcają do spacerowania. Było pusto i ciepłe. Nic, tylko iść przed siebie
Nie wiem ile czasu spędziliśmy fotografując pająki i owoce ich niesamowitej pracy
Do Shaxi przyjechaliśmy między innymi po to, żeby doświadczyć czym jest lokalny targ. Mieszkańcy okolicznych wiosek przyjeżdżają raz w tygodniu ze swoimi plonami. Ciche i spokojne uliczki Shaxi zamieniają się w gwarne targowisko. Ciężko przecisnąć się między kolorowymi straganami, a obfitość żyznych ziemi Junnanu zwala z nóg. Czego tam nie ma! A to wszystko w towarzystwie sympatycznych Chińczyków, ciekawych nas w takim samym stopniu jak my ich. Ostatnia część spaceru po Shaxi w prowincji Junnan. Targowisko.
Bądźmy w kontakcie!
- Obserwuj nas na Facebooku: Kasia & Víctor przez świat
- Zajrzyj na naszego Instagrama. Na stories możesz zobaczyć gdzie jesteśmy i co porabiamy.
- Zapisz się do naszego newslettera. Raz w miesiącu otrzymasz od nas maila z radami i aktualnościami blogowymi.
Jeśli lubisz to, co robimy i spodobał ci się ten post, puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij (będziemy ogromnie wdzięczni). Wesprzyj nas komentarzem, lajkiem. To wiele dla nas znaczy. Dziękujemy!
Kasia
Ostatnie wpisy Kasia (zobacz wszystkie)
- Islandia. Rozczarowanie i porażka - 30/11/2020
- Tu i teraz (14) Polska 2020: powrót do „normalności” (?!) - 15/11/2020
- Islandzkie wodospady (1) Fitjarfoss, Hraunfossar i Barnafoss - 14/07/2020
This Post Has 0 Comments