skip to Main Content
Najlepsza książka o współczesnych Chinach

Najlepsza książka o współczesnych Chinach

Jeśli szukacie jednej książki o Chinach, nie szukajcie dalej. Złapcie czym prędzej „Przez drogi i bezdroża. Podróż po nowych Chinach” Petera Hesslera, rozsiądźcie się wygodnie w fotelu i oddajcie się lekturze. Podchodziłam do tej książki jak do jeża, mając w pamięci inną pozycje Hesslera o Chinach („Kości wróżebne: Podróż po przeszłości i teraźniejszości Chin”), która wymęczyła mnie strasznie. Jednak w końcu, jeszcze w Indiach, wzięłam byka za rogi i… żałuję, że czekałam tak długo. To naprawdę najlepsza książka o współczesnych Chinach, jaką miałam okazję przeczytać.

Peter Hessler

Kilka słów o Hesslerze, bo to postać ciekawa. Amerykanin, który w 1996 roku zaciągnął się do Korpusu Pokoju i wyjechał do Chin, żeby uczyć angielskiego. Wytrwał dwa lata i przerzucił się na dziennikarstwo. Jako freelancer pisał o Chinach do amerykańskich gazet, żeby ostatecznie nawiązać współpracę z New Yorkerem, dla którego zresztą pisze do dziś. Jego kolumna „Listy z Chin” cieszyła się dużą popularnością. Aktualnie Hessler mieszka w Egipcie i regularnie publikuje „Listy z Egiptu”.

Hessler dość szybko nauczył się chińskiego, co wydaje się rzeczą absolutnie kluczową jeśli chce się poznać Chiny od środka. Co więcej, wsiąkł w chińską rzeczywistość – zrobił chińskie prawo jazdy (o czym zresztą opowiada szczegółowo w książce), nosił się z zamiarem kupienia domu. Napisał wreszcie trzy książki o Chinach. „Przez drogi i bezdroża. Podróż po nowych Chinach” jest jedną z nich.

Najlepsza książka o współczesnych Chinach

Powtarzam, że książką jest świetna i pewnie zastanawiasz się czy jestem na prowizji, a może weszłam w intratny układ z autorem. Niestety nie, ale i tak ją polecam 😉

Książka składa się z trzech części. W zasadzie każdą z nich można czytać niezależnie. Pierwsza to fascynujące zapiski z samochodowej podróży wzdłuż Wielkiego Muru. Druga opowiada o perypetiach Hesslera kiedy do spółki z przyjaciółką wynajmuje dom na pekińskiej prowincji i dzień za dniem wnikliwie obserwuje życie zmieniającej się chińskiej wsi. Wreszcie trzecia część to analiza chińskiego przemysłu przeprowadzona z punktu widzenia nowo powstającego przemysłowego miasta.

Te trzy części tworzą fascynujący i kompletny obraz Chin – kraju, które zmienia się w zastraszającym tempie, a my w naszej co by nie mówić, zaściankowej Europie, zupełnie nie zdajemy sobie sprawy z tej dynamiki. Hessler nie oceniając, a raczej obserwując i cierpliwie wyjaśniając, stara się nam ją ukazać. Elementem spajającym opowieść jest samochód.

Dla Amerykanina rzecz podstawowa. Ba, powiedziałabym, że część jestestwa i produkt pierwszej potrzeby. W Chinach początku XXI wieku samochód jest nowością i przywilejem nielicznych. Jest w końcu symbolem statusu społecznego. Hessler twierdzi, że w 2001 roku „jeden pojazd przypadał na sto dwadzieścia osiem osób, co pod względem liczby samochodów przypominało sytuację w Stanach Zjednoczonych w 1911 roku” (s. 21). Ta sytuacja ulega drastycznej zmianie i jest jednym z wyznaczników dynamicznego postępu ekonomicznego, jaki obserwować można w Chinach. 

Samochód w Chinach

Patrząc z perspektywy dzisiejszych Chin, których spory kawałek przejechaliśmy autostopem poruszając się po nowiutkich i rewelacyjnych autostradach, z trudem zawierzam Hesslerowi kiedy opisuje swoje samochodowe perypetie. Marząc o podróży wzdłuż Wielkiego Muru podejmuje się karkołomnego wyzwania – zrobienia chińskiego prawa jazdy, aby następnie móc wynajętym samochodem samodzielnie poruszać się po kraju.

Śmiałam się w głos kiedy czytałam jakie są pytania na egzaminie i jak wygląda ruch samochodowy. Później kiedy sama chodziłam po ulicach chińskich miast, śmiałam się trochę mniej, bo z grubsza mówiąc, jedyna rzecz która uległa zmianie to ilość samochodów, motocyklów, skuterów i elektrycznych rowerów. Ta wzrosła kilka- albo kilkunastokrotnie. To co nie uległo zmianie to sposób w jaki Chińczycy prowadzą. A prowadzą tragicznie:

W Chinach przeskok motoryzacyjny odbył się tak nagle, że wiele zachowań na drodze pochodzi wprost z ruchu pieszych – kierowcy jeżdżą tak, jakby chodzili. Mają upodobanie do poruszania się w grupach i zbyt bliskiego podjeżdżania do samochodu jadącego z przodu. Rzadko używają migaczy, polegają natomiast na „drogowym języku ciała” – gdy samochód zjeżdża na lewo, można przypuszczać, że będzie skręcał. Potrafią też doskonale improwizować: zmieniają chodniki w dodatkowe pasy ruchu i wjeżdżają na rondo od niewłaściwej strony, jeśli uznają, że dzięki temu zyskają na czasie. Gdy miną zjazd na autostradzie, po prostu zatrzymują się na poboczu i zawracają. (s. 37)

Wielki Mur

Dywagacje na temat ruchu samochodowego są wstępem do epickiej podróży Hesslera śladem Wielkiego Muru. Jest to symboliczna podróż w czasie i przestrzeni, a także próba ukazania podziałów społecznych i kierunków migracji Chińczyków. Przejeżdżając przez miejsca zapomniane nawet przez Boga, Hessler dociera do wiosek zamieszkałych przez staruszków, miejsc, w których Wielki Mur jest elementem codzienności, całkowicie odartym z mistycyzmu tak poszukiwanego przez turystów. Odnajduje też pokolenie młodych gniewnych – kobiet i mężczyzn uciekających z prowincjonalnych miasteczek i małych wsi rozsianych w północnych Chinach. Opuszczają oni prowincję i w poszukiwaniu lepszego życia przenoszą się do miast, najpierw tych mniejszych, położonych niedaleko ich miejsca zamieszkania, a potem coraz dalej aż dotrą do chińskich kolosów pokroju Szanghaju.

O naszych przygodach na Wielkim Murze piszemy tutaj. Wyjaśniamy też jak zobaczyć go na własną rękę.

Metamorfoza wsi

Część druga koncentruje się na chińskiej prowincji. Uciekając od miejskiego zgiełku, Hessler przenosi się do zagubionej w dolinie wsi. Obserwując życie swoich sąsiadów, jest świadkiem zachodzących tam zmian. Okazuje się bowiem, że przemianom poddawane są nie tylko ośrodki miejskie. Wieś szybko się uczy i dynamicznie zmienia, a przedsiębiorczy chłopi, choć nadal negatywnie postrzegani przez mieszczuchów, są nową siłą, nośnikiem idei i rozwoju.

Szalenie spodobała mi się ta część książki – wychodząc z poziomu mikro i angażując się w życie jednej rodziny, sąsiadów, z którymi bardzo się zaprzyjaźnia, Hesslerowi udaje się uchwycić tendencje targające całym krajem. Takie spojrzenie pozwala zrozumieć mentalność Chińczyków i motywy ich działań. Ukazuje również w jaki sposób chińska wieś, jaką znamy z filmów czy książek, powoli odchodzi w zapomnienie, a na jej miejscu pojawia się coś nowego – wieś nowoczesna, choć nadal silne są zabobony, a także podziały społeczne między tym co wiejskie (zacofane i ubogie) i miejskie (postępowe i majętne). Coraz trudniej bowiem w Chinach znaleźć prawdziwą wieś w naszym rozumieniu tego słowa – z wypasającymi się krowami i rolnikami doglądającymi swoje uprawy. Łatwiej za to trafić do małych miasteczek i zmechanizowanych gospodarstw.

Hessler, nie potępiając i nie oceniając, pozwala zrozumieć co doprowadziło w tak krótkim czasie do tak ogromnych zmian. Dowodem tych zmian niech będzie fakt, że dorastający syn jego sąsiadów otrzymał nowe imię. Nie byle jakie, bo Mała Rzeka Song (Wei Xiaosong), mające zapewnić mu „szczęście, długowieczność, bogactwo i szacunek”. Jednak nie imię samo w sobie jest ciekawe, lecz sposób w jaki je wybrano. Nie wybrali go bowiem rodzice, ani lokalny mędrzec, ani nawet szaman. Wybrał je komputer. Tak, wzrok Cię nie oszukuje. We wsi, w której do niedawna nie było prądu i brakowało bieżącej wody, dzisiaj komputery wybierają imiona dla dzieci mieszkańców. 

Made in China

Pytanie do czytelniczek.

Zastanawiałyście się kiedyś kto, gdzie i w jakich warunkach produkuje plastikowe kółeczko łączące ramiączko biustonosza z miseczką? Czy w ogóle zwróciłyście uwagę na ten istotny element stanika? Bez niego stanik nie byłby stanikiem.

Hessler dociera do fabryki, w której młode dziewczyny siadają przy taśmociągu i sprawnie produkują kolorowe kółeczka, których później nawet nie zauważamy w naszych biustonoszach. Proces nie jest łatwy. Potrzebna jest do tego specjalna maszyna, inżynier, który będzie potrafił ją uruchomić i ewentualnie naprawić, a także odpowiednie barwniki. Kółeczka bowiem produkuje się w różnych kolorach. Odcienie muszą idealnie pasować do koloru materiału. Nie ma miejsca na błędy.

Chińczycy opanowali do perfekcji sztukę kopiowania, ignorując zupełnie prawa autorskie, patenty czy obowiązujące międzynarodowe zasady. Rozmawiając z właścicielami, głównym inżynierem, pracownicami i ich rodzinami, Hessler odkrywa przed nami skomplikowany system zależności, a zarazem fascynujący świat „chińskiego wolnego rynku”. Nie ma w nim miejsca na wymówienia i kontrakty. Wiele rzeczy robi się na gębę.

Zrozumienie chińskiej logiki często wykracza poza umiejętności naszych umysłów. No bo jak zrozumieć społeczeństwo, które ot tak postanawia przy nowo powstającej autostradzie stworzyć społeczność artystów? Jak pisze Hessler, „ich cel był podwójny – malarze mieli produkować znajdujący zbyt towar, a po ukończeniu autostrady osada miała stać się atrakcją turystyczną” (s. 459).  Czego brakowało? Artystów. Żaden problem dla Chińczyków. Artystów przyciąga się w taki sam sposób jak robotników – oferując im ulgi podatkowe i obniżki czynszu. A praca? Jest jej mnóstwo – kopiowanie dzieł słynnych europejskich artystów to doskonały biznes w Chinach. Każdy nowobogacki chce mieć w domu reprodukcję obrazu Van Gogha czy Rembrandta. Powodzeniem cieszą się też pejzaże przedstawiające weneckie kanały czy prowansalskie lawendowe pola. 

Takich i innych anegdot jest w książce Hesslera mnóstwo. To bez wątpienia najlepsza współczesna książka o Chinach jaką miałam okazję przeczytać. Dlatego gorąco polecam Wam „Przez drogi i bezdroża. Podróż po nowych Chinach”, która, choć na pewno wielokrotnie Was zszokuje, doprowadzi do śmiechu i niedowierzania, ukaże Chiny w zupełnie innym świetle, a może nawet zachęci do podróży. Lektura obowiązkowa!

Peter Hessler, „Przez drogi i bezdroża. Podróż po nowych Chinach”, przeł. Jakub Jedliński, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013.


Spodobał Ci się ten post? Puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij. Możesz nas również śledzić na instagramie

A może chcesz się zapisać do naszego newslettera? Co miesiąc w Twojej skrzynce nowości, rady i aktualności blogowe no i powiadomienia o najnowszych wpisach. Zero spamu. Obiecujemy!

The following two tabs change content below.

Kasia

Z zamiłowania kucharka (chyba jeszcze bardziej chlebowa „piekarka”) i miłośniczka wszelkiej maści kotów i psów. Z zawodu iberystka i socjolog. Do niedawna pracownik korporacji z akademickim zacięciem. Graficzne i plastyczne antytalencie, które całkiem łatwo przyswaja języki obce i nawiązuje kontakty z innymi osobnikami. Otwarta, gadatliwa, a czasem nadaktywna. Szybko wpada w zły humor, kiedy jest głodna 😉

This Post Has 0 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top
Translate »