Dreszczyk emocji – za kilka dni nowa przygoda!
W kolejce czeka kilka postów na temat naszej irańskiej przygody, ale dzisiaj chciałam się spontanicznie podzielić radością – za kilka dni lecimy do Nepalu!!! Od przedwczoraj czuję miłe łaskotanie w żołądku – taki delikatny dreszczyk emocji związany z tym, że znowu czeka nas nieznane i niespodziewane. Nepal nie był na naszej short-liście… Ba, planując naszą rowerową eskapadę, w ogóle nie braliśmy Nepalu pod uwagę. Lądem można tam wjechać tylko od strony Indii, które również planowaliśmy ominąć szerokim łukiem no i jakoś zupełnie Nepal nie podchodził mi pod rowerowanie.
Nepal = trekking
Takie równanie miałam zawsze w głowie. Ale skoro rowery zostały ostatecznie za nami, to otworzyły się przed nami zupełnie nowe miejsca. I tak siedząc sobie na cieplutkiej irańskiej wyspie Qeshm, łapiąc chwilowe dostawy Internetu, zaczęliśmy myśleć co dalej. Na tapecie był Dubaj i Oman. Nepal pojawił się po chwili… Okazało się, że marzec i kwiecień to ostatni dzwonek, żeby wyrobić się przed monsunami i klamka zapadła. Bilety w dobrej cenie z Dubaju przesądziły sprawę. Zatem Nepal!
Wszystko we mnie skacze z radości! Nie wiem czy też tak macie, ale zawsze kiedy w głowie rodził mi się pomysł nowej podróży czułam mieszankę ekscytacji i adrenaliny. Tak samo jest tym razem. Choć jesteśmy w drodze od blisko pięciu miesięcy, nic się nie zmieniło w mojej percepcji tego co nowe i niepoznane. Nadal ogromnie cieszę się z nowych wyzwań i myślę sobie, że to chyba dobrze, bo oznacza, że jeszcze tyle ciekawych i ekscytujących rzeczy przede mną, rzeczy, które nadal napawają mnie radością. Uwielbiam tą chwilę. Kiedy otwieram nowy przewodnik albo zaczynam szperać w mojej podróżniczej bazie danych, czuję jakbym otwierała zupełnie nowy rozdział. Znowu będziemy „się uczyć” nowego kraju, poznawać zwyczaje, jedzenie, ceny, lokalną walutę. Tyle różnych rzeczy składa się na ten dreszczyk emocji! Nie da się zobaczyć wszystkiego, trzeba więc od razu podejmować decyzje ze wszystkim konsekwencjami. Tyle w tym emocji i wyczekiwania, a jednocześnie frajdy! Tak dużo w końcu zależy od naszego nastawienia. A moje w przypadku Nepalu jest jak najlepsze. Wiem, że będzie turystycznie, ale co z tego skoro zobaczymy Himalaje i liźniemy choć trochę tybetańskiej rzeczywistości! Cały czas czuję w sobie magię Iranu i wiem, że jeszcze wrócimy do tego fantastycznego kraju, ale już czeka na nas kolejna przygoda i nawet kiedy idę spać, nie opuszcza mnie ten miły dreszczyk emocji!
Spodobał Ci się ten post? Puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij. Możesz nas również śledzić na instagramie.
A może chcesz się zapisać do naszego newslettera? Co miesiąc w Twojej skrzynce nowości, rady i aktualności blogowe.
Kasia
Ostatnie wpisy Kasia (zobacz wszystkie)
- Islandia. Rozczarowanie i porażka - 30/11/2020
- Tu i teraz (14) Polska 2020: powrót do „normalności” (?!) - 15/11/2020
- Islandzkie wodospady (1) Fitjarfoss, Hraunfossar i Barnafoss - 14/07/2020
Powodzenia:) na miejscu kupcie ciepłe rzeczy :):) Nepal i Himalaje są boskie – będą się Wam podobały