skip to Main Content

Mistrzowska owsianka bez gotowania – glut na śniadanie, glut na obiad

Dzisiaj kulinarnie, ale ponieważ nasza owsianka bez gotowania robi furorę wszędzie, gdzie się pojawi, postanowiłam, że podzielę się przepisem. Niestety przepis nie jest mój. Moje są tylko modyfikacje i improwizacje, jak to bywa w polowej kuchni. Ale od początku. Parę miesięcy temu na fejsbuku zupełnie przypadkiem trafiłam na stronę amerykańskiej pary pedałującej akurat wtedy przez Turcję. Dość szybko znalazłam na ich stronie przepis, który stał się energetycznym strzałem w dziesiątkę. Jakkolwiek Victor nie jest fanem owsianki, tą zdołał polubić, a to ogromny sukces. On też ochrzcił ten genialny wynalazek jako glut. Fakt faktem, konsystencja jest dość sugestywna, ale smak i łatwość przygotowania biją wszystkie inne owsianki na głowę.

Dlaczego ta owsianka jest wyjątkowa? Bo nie wymaga gotowania i wychodzi pyszna w każdej kombinacji składników. A co więcej, jest super prosta! Wszystkie składniki mieszamy wieczorem w butelce, zalewamy wodą (zimną, letnią, gorącą – nie ma to większego znaczenia) i zostawiamy na noc do przegryzienia. Rano mamy gotowe energetyczne śniadanie. W naszym przypadku litrowa butelka gluta starcza na śniadanie i lekki obiad.

No dobra, ale co ze składnikami? Poezja tej owsianki polega na tym, że w zasadzie wrzucamy co mamy pod ręką. Kombinacje zależą od zawartości naszej mini spiżarni. Na przykład podczas nepalskiego trekkingu owsianka zawierała:

  • mieszankę płatków owsianych i żytnich
  • rodzynki
  • kakao lub masło orzechowe (lub na wypasie jedno i drugie)
  • miód

W czasach rowerowych nasza spiżarnia była zdecydowanie bardziej obfita i oprócz rodzynek dorzucałam żurawiny, czasem orzechy włoskie, wiórki kokosowe (owsianka o kokosowym aromacie jest pyszna!), domową mieszankę rozgrzewających przypraw korzennych (imbir, kurkuma, cynamon, zmielone goździki i anyż, odrobina chilli i pieprzu). Konsystencja owsiankowego gluta robi się bardziej aksamitna jeśli dodamy dwie łyżki mleka w proszku, może być roślinne.

Piszę o butelce, ale nasza butelka to nie taka zwykła butelka i to tej owsianki jest potrzebna właśnie taka niezwykła butelka. Mowa o plastikowej Nalgene z szerokim wlewem, czyli tzw. wide mouth. Taka butelka to inwestycja, zdajemy sobie z tego sprawę, ale po kilku miesiącach użytkowania nie zamienilibyśmy naszej Nalgene na żadną inną. Dlaczego jest taka świetna? Bo nie dość, że można wlać do niej wrzątek, to jeszcze można z niej wyjadać wszystko łyżką. Łyżka bez problemu wchodzi przez szeroki wlew, a co więcej później łatwiej ją wymyć (butelkę, nie łyżkę 😉 ). Nie jest to wpis sponsorowany (niestety ;D ).

Mistrzowska owsianka bez gotowania (przepis na 1-litrową butelkę):

Płatki owsiane, żytnie lub mieszanka obydwu w ilości ok. 1/2 butelki

Dodatki wedle uznania:

  • spora garść suszonych owoców (morwa, rodzynki, żurawina, śliwki, morele, jabłka, co macie pod ręką)
  • garść orzechów (wszelkiej maści i kształtów)
  • 1 – 2 łyżki kakao
  • 1 – 2 łyżki mleka w proszku
  • przyprawy (dowolne – zimą bardzo odpowiadają mi korzenne, latem postawiłabym na wanilię albo dodatek cytrusów w ostatniej chwili)

Wszystkie powyższe suche składniki wsypujemy do butelki. Butelkę zakręcamy i energicznie mieszamy. W sumie powinniśmy mieć ok. 2/3 butelki suchych składników (może być trochę mniej). Następnie wlewamy wodę, zostawiając kilka centymetrów od góry wolnych (płatki będą pęcznieć przez noc i muszą mieć trochę wolnej przestrzeni). Dodajemy też dosładzacz. My najbardziej lubimy miód w ilości do smaku – dla nas na ogół wystarczają dwie łyżki. Płatki przez noc będą pęczniały i wypełnią brakującą przestrzeń. W sytuacji rozpusty totalnej można dodać łyżkę nutelli lub masła orzechowego. Ale z masłem należy uważać – jest bardzo dominujące i nie wszystkim to odpowiada. Rano czeka nas śniadanie mistrzów – słodka owsianka o konsystencji prawie budyniu. Dostarcza energii na długo.


Spodobał Ci się ten post? Puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij. Możesz nas również śledzić na instagramie

A może chcesz się zapisać do naszego newslettera? Co miesiąc w Twojej skrzynce nowości, rady i aktualności blogowe. 

The following two tabs change content below.

Kasia

Z zamiłowania kucharka (chyba jeszcze bardziej chlebowa „piekarka”) i miłośniczka wszelkiej maści kotów i psów. Z zawodu iberystka i socjolog. Do niedawna pracownik korporacji z akademickim zacięciem. Graficzne i plastyczne antytalencie, które całkiem łatwo przyswaja języki obce i nawiązuje kontakty z innymi osobnikami. Otwarta, gadatliwa, a czasem nadaktywna. Szybko wpada w zły humor, kiedy jest głodna 😉

This Post Has 0 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top
Translate »