W Rumunii zima deptała nam po piętach, więc nagniataliśmy przed siebie ile sił w nogach. Trudno powiedzieć czy to kwestia aury (głęboka jesień), ale ta część, którą dane nam było zobaczyć nieco nas przygnębiła. Nieufni ludzie ze smutkiem wypisanym na pochmurnych twarzach, biedne wsie, rozpadające się zabudowania, dużo bezdomnych psów.
Miła niespodzianka: Konstanca.
Rozczarowanie: słynna, rzekomo hipisowska Vama Veche. Może latem? Zimą zdecydowanie nie warto.
Nasza trasa poniżej.
TEKSTY
19/11/2015
Wyjazd z Czerniowców była długi. Zdawało się, że miasto się nigdy nie skończy. Wszędzie tabuny bezdomnych psów. Co z tego, że niektóre z „krowimi” kolczykami na uszach (co niby znaczy,…
NASZA TRASA
Ciekawy art:-) Miło się czyta:-)
Dzięki wielkie!! Miło się zrobiło 😀