Jak się przygotować i co zabrać w samochodową podróż po Australii?
Czasami przeszkadza mi opisowość mojego ojczystego języka. Dzisiaj na blogu będzie o samochodowej wycieczce na własną rękę. Po angielsku taka przygoda to road trip (brzmi lepiej, prawda?) i właśnie Australia jest wymarzonym krajem do zrobienia road trip (swoją drogą równie gorąco polecam południową Afrykę, o której pisałam tutaj).
Niezależnie od tego gdzie będziesz, do drogowej przygody trzeba się przygotować i nie mam tu na myśli zrobienia przeglądu samochodu (choć oczywiście warto go zrobić).
Road trip – Australia. Jak się przygotować?
Mieliśmy tydzień, żeby przygotować się do australijskiej przygody. Czekało nas blisko 7000 km z Darwin do Perth. Kiedy wylatywaliśmy z Bali wiedzieliśmy, że będziemy musieli się sprężyć. Naszym największym wyzwaniem okazał się zakup samochodu, a plany pokrzyżowało nam zaginięcie paczki wysłanej z Polski z naszym sprzętem kempingowym. Miała na nas czekać kiedy dolecimy do Darwin, a dotarła po blisko dwóch miesiącach (!!) do Perth. Masakra. Zostaliśmy bez śpiworów, kuchni, namiotu, mat. Okazało się, że wszystko trzeba kupić, a o ile Australia nie należy do najtańszych krajów na świecie, Darwin jest jeszcze droższe…
Na co zwrócić uwagę przy wyborze samochodu?
Oczywista oczywistość, ale jeśli myślisz o road trip w Australii, konieczny jest samochód. Jeśli przylatujesz do Australii z ograniczonym budżetem, istnieje duża szansa, że samochód stanie się nie tylko twoim środkiem transportu, ale i domem. Niezależnie od tego czy wynajmujesz cztery kółko czy je kupujesz, warto zdecydować się na coś większego, co pozwoli wygodnie spać. Nie chcesz płacić 100 AUD za noc w hotelu. Opcji jest kilka – od sporych kombi, tzw. station wagon (typu Ford Falcon, Mitsubishi Magna), przez minibusy przekształcone w domy na kółkach po większe i mniejsze campervany. Wspólny mianownik to samochód – sypialnia. Ma to jeden niekwestionowany plus – możesz położyć się spać prawie wszędzie, a rano bezszelestnie zawinąć. Nie namawiam do złego, ale czasami może się zdarzyć, że będziesz zmuszona/y spać w niedozwolonym miejscu. Lepiej nie zwracać na siebie uwagi namiotem. Inna sprawa, że na wielu darmowych kempingach w Australii, rozkładanie namiotu jest zabronione, a spanie w samochodzie jak najbardziej dozwolone.
Oczywiście im bardziej komfortowy samochód, tym droższy. Koniecznie weź pod uwagę spalanie. W Australii paliwo jest relatywnie tanie, a co za tym idzie sześcio- a nawet 0śmio-cylindrowe silniki są na porządku dziennym. Pomyśl ile będzie paliło takie monstrum. Zastanów się również po jakich drogach chcesz się poruszasz. Jeśli interesują cię główne, asfaltowane trasy, kup sprawdzone kombi. Naszym Holdenem Viva (2006 r, silnik 1,6 lt) przejechaliśmy blisko 7 000 km przy średnim spalaniu 6 – 7 lt / 100 km. Jeśli jednak chcesz skorzystać z fantastycznych offroadowych tras, musisz zainwestować w dobry samochód z napędem na cztery koła. Dobry niekoniecznie znaczy drogi. Terenówki są niezwykle popularne w Australii, dlatego jest w czym wybierać. My niestety musieliśmy się pożegnać z offroadem. Po prostu nie stać nas było na terenówkę i nie chodzi tu tylko o cenę samego samochodu, ile o jego eksploatację. Dobrze pamiętamy z Afryki ile pali taki samochód podczas prawdziwego offroadu.
Jeśli chodzi o minibusy, rynek również jest pokaźny, a za 3000 – 4000 AUD można kupić starą, ale jarą furgonetkę z pełnym wyposażeniem.
Co warto zabrać na road trip w Australii?
Wiele zależy oczywiście od osobistych preferencji, ale jest kilka elementów stałych:
Sprzęt biwakowy
Zakładam, że masz już samochód z materacem i pościelą (do kupienia za grosze w Kmart), zatem warto dorzucić do tego parę krzeseł (5 AUD w Kmart, naprawdę nie warto wydawać więcej) i ewentualnie składany stół. My radziliśmy sobie z dwiema plastikowymi skrzynkami, które ustawialiśmy jedną na drugiej. Dzięki temu mieliśmy przyzwoity stół. Za stół pomocniczy robiła lodówka.
Najtańsze kuchnie gazowe ma w swojej ofercie Bunnings (odpowiednik naszej Castoramy). Za 10 – 15 AUD kupisz jednopalnikową kuchnię z wymiennymi nabojami. Zestaw garnków, plastikowych talerzy, sztućców, itp. najlepiej kupić w Kmart.
Mapa / atlas
Chociaż prawie wszyscy używamy map w telefonach, w Australii warto mieć również tradycyjny atlas drogowy. Telefon może się rozładować, zasięg skończyć, a papierowa mapa pomoże nam dobrze ocenić odległość i zaplanować kolejne dni.
Niestety przynajmniej na trasie z Darwin do Perth niezastąpiona do tej pory aplikacja maps.me spisywała się średnio. Znacznie lepiej radziły sobie mapy google, ale tam, gdzie nie było zasięgu korzystaliśmy i tak z papierowego atlasu.
Składana saperka
Mała rzecz a cieszy. Jeśli trzeba iść za potrzebą w busz, składana saperka zagwarantuje, że kolejni turyści nie będą musieli podziwiać naszych śladów biologicznych. Darmowe kempingi w Australii są często tak, przepraszam za określenie, obsrane, że robi się niedobrze. Papier toaletowy wala się wszędzie, a roje much wskazują których miejsc należy unikać. Gdyby każdy użył saperki, a papier wyrzucił do śmieci, życie biwakowicza byłoby znacznie przyjemniejsze. Saperka do kupienia w Kmart za grosze.
Prysznic, czyli jak się myć?
Jakoś się trzeba myć. Opcja numer jeden to przenośny prysznic solarny. Kosztuje od 10 AUD wzwyż i jest fajnym rozwiązaniem jeśli mamy go gdzie zawiesić. Dla nas wygodniejszym rozwiązaniem okazało się małe wiaderko z rondelkiem, czyli typowe indonezyjskie mandi, do którego przywykliśmy po prawie trzech miesiącach w Indonezji. Do tego dokupiliśmy duży składany baniak na wodę. Trafiliśmy na promocję – 5 AUD. Jeśli akurat nie będzie promocji, warto kupić w supermarkecie 5- albo 10-litrowy baniak z wodą mineralną. Za cenę wody masz porządny baniak.
Ładowarka samochodowa
Konieczny gadżet jeśli chcesz naładować telefon czy czytnik. W Afryce mieliśmy całkiem porządną ładowarkę kupioną na allegro. Tym razem za 8 AUD kupiliśmy prostą i małą ładowarkę z dwoma wejściami. Skutecznie ładowała baterie do go pro, czytnik, tablet i telefony. Działa zresztą do dziś.
Muzyka
Choć Australia jest piękna i oferuje mnóstwo do zobaczenia to jednak godziny za kółkiem mogą się nieco dłużyć. Przygotuj kilka godzin dobrej muzyki, audiobooków albo podcastów, a najlepiej po trochę wszystkiego ;D W starszych campervanach może nie być wejścia usb. Pomyśl o głośniku, a muzykę ściągnij na telefon.
Lodówka, czyli w Australii nie ma życia bez esky
Esky to element australijskiego życia. Mała (albo wielka) przenośna lodówka znajduje się w każdym domu. Mała, na potrzeby pikników i większa, jeśli wybierasz się za miasto albo organizujesz grilla na plaży. Naszą esky dostaliśmy w prezencie i sprawdziła się znakomicie. Zapomnij jednak o mrożonych wkładach wielokrotnego użytku. Nie będzie ich gdzie zamrozić, za to worki z lodem kupisz na każdej stacji benzynowej. Minus to koszty lodu, ale i tak wychodzi taniej niż zakup lodówki ładowanej z gniazdka zapalniczki (chyba, że trafisz na super ofertę na gumtree). Tanich esky szukaj na gumtree. Sprawdzone marki to Coleman i Willow.
Wet wipes, czyli mokre chusteczki
Mokre chusteczki. Dostępne tanio w Coles i Woolworths, są niezastąpione. Wiadomo, wodę trzeba oszczędzać, nie zawsze będzie okazja do wzięcia prysznica, a chusteczkami doprowadzisz się do względnej czystości.
Wikicamps i Campermate
Dwie doskonałe aplikacje na androida i iOS z listą darmowych miejsc do biwakowania. Wikicamps po 14 dniach wymaga uiszczenia jednorazowej opłaty, ale Campermate jest w pełni za darmo.
Obydwie aplikacje to kopalnia wiedzy i aż boję się zliczyć ile dzięki nim oszczędziliśmy. Przez pięć tygodni tylko dwukrotnie zapłaciliśmy za kemping i to z pełną świadomością, bo chcieliśmy spać na terenie parków narodowych. Poza tym wyjątkiem, cały czas spaliśmy za darmo i legalnie, a wszystko dzięki Wikicamps i Campermate. Poza noclegami, można znaleźć również darmowe prysznice (!!!!), ciekawe miejsca, opinie innych turystów, etc.
Jak radzić sobie z komarami i muchami
Jeśli nie chcesz się ugotować w samochodzie ani być zjedzony przez komary (oczywiście zależy od pory roku – my ruszyliśmy z Darwin w listopadzie), zaopatrz się w moskitierę. Będziesz mógł zostawić otwarte okna, a nawet bagażnik. My kupiliśmy moskitierę sprzedawaną na metry w sklepie Spotlight. Kosztowała grosze. Do tego torebka małych spinaczy do prania i zabezpieczenie okien gotowe. Można wspomóc się również taśmą gaffa (duct tape, macgyverka). Bardzo uciążliwe potrafią (szczególnie w outbacku) być też muchy. Sprawdza się specjalny kapelusz z moskitierą albo… cierpliwość i ignorancja (nie dla mnie ;D).
Coś ciepłego do ubrania
Nie daj się zwieść. Australia to w dużej mierze pustynia i choć w ciągu dnia potrafi być piekielnie gorąco, noce bywają chłodne. Często też mocno wieje. Warto mieć ze sobą polar czy ciepłą bluzę i coś osłaniającego od wiatru. Jadąc w kierunku Perth bywały wieczory kiedy zakładaliśmy na siebie dosłownie wszystko (ja naciągałam na siebie na przykład dwie pary legginsów, w tym jedne termiczne).
Odporność na monotonię i umiejętność doceniania pustki / przestrzeni
Na koniec coś, co choć wydaje się oczywiste, potrafi sprawiać problem. Australia jest ogromna, a liczba mieszkańców na kontynencie większym od Europy wynosi tyle, co w Szanghaju. Oznacza to, że czasami jedzie się kilkaset kilometrów nie spotykając nikogo i nie mijając żadnego miasteczka, a krajobraz za oknem będzie dość monotonny. Warto przygotować się do tego mentalnie i docenić niesamowity australijski bezkres, zamiast narzekać na nudę. Dla mnie była to jedna z najwspanialszych rzeczy Northern Territory – wielkie nic jak okiem sięgnąć. Busz, czerwona ziemia i baobaby.
Bądźmy w kontakcie!
- Obserwuj nas na Facebooku: Kasia & Víctor przez świat
- Zajrzyj na naszego Instagrama. Na stories możesz zobaczyć gdzie jesteśmy i co porabiamy.
- Zapisz się do naszego newslettera. Raz w miesiącu otrzymasz od nas maila z radami i aktualnościami blogowymi.
Jeśli lubisz to, co robimy i spodobał ci się ten post, puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij (będziemy ogromnie wdzięczni). Wesprzyj nas komentarzem, lajkiem. To wiele dla nas znaczy. Dziękujemy!
Kasia
Ostatnie wpisy Kasia (zobacz wszystkie)
- Islandia. Rozczarowanie i porażka - 30/11/2020
- Tu i teraz (14) Polska 2020: powrót do „normalności” (?!) - 15/11/2020
- Islandzkie wodospady (1) Fitjarfoss, Hraunfossar i Barnafoss - 14/07/2020
Jezdzimy po Australi juz od 15 lat i wlasciwie nic dodac nic ujac jak na taki jednokrotny przelot. Jesli chodzi o samochody to radze jednak Diesel i to dosyc stary bez elektryki i elektroniki. Jezdzimy Holdenem LX ktory jest wlasciwie ISUZU 2.8 turbo diesel z !999 roku po przebiegu ok 500 tys i nigdy przenigdy nie musielismy stac rozkraczeni przy drodze bo takie diesle nawet w razie awarii naprawi kazdy australijski farmer , ktorych zreszta do tej pory nie potrzebowalismy. Przejechalismy tym wozem po wszystkich mozliwych szlakach w Australii i serdecznie radze czym prostsze tym pewniejsze bo nie wszedzie znajdzie sie mechanik znajacy sie na elektronice. Widzielismy juz sporo nowszych modeli porzuconych przy szlakach 4×4 bo nie oplaca sie ich holowac do mechanika odleglego o powiedzmy 600 km
Mike, przede wszystkim dzięki za dobre słowo! Nie wiem czy wiesz jak miło coś takiego przeczytać 😀 Nie mogę się nie zgodzić w temacie samochodu. Po tym jak zrobiliśmy kilka tysięcy km po Afryce w nowiutkiej Toyocie Hilux powiedziałam, że Hilux super, ale jak coś się zepsuje to klops. Kto to naprawi? Za to stare dobre 4WD najlepiej bez jakiejkolwiek elektroniki… to jest to. Nie dane nam było doświadczyć australijskiego offroadu, ale myślę, że wszystko przed nami ;D Jest tu gdzie pojeździć… Serdeczne pozdrowienia z Perth!
Piszesz tak, że po przeczytaniu nie pozostaje nic jak tylko się spakować i lecieć na road trip po Australii 🙂
Do zobaczenia niedługo…
Do zobaczenia na road tripie 😀 😀