skip to Main Content
mieszkanie w australii

Jak wynająć mieszkanie w Australii? O konkursie piękności słów kilka

Przed przyjazdem słyszeliśmy legendy o wynajmowaniu mieszkania na Antypodach. Że ciężko, że bez referencji, kontaktów, zarobków i miliona innych rzeczy jest to w zasadzie niemożliwe. I w sumie jest ziarnko prawdy w tych przestrogach. Łatwo nie jest, chyba, że masz odrobinę szczęścia i przekonasz do siebie właściciela. Tylko jak go znaleźć skoro przeważająca liczba mieszkań wynajmowana jest przez agencje nieruchomości? Dzisiaj postaram się opisać jak cały proces wyglądał w naszym przypadku. Podkreślam jeszcze raz – nie jest łatwo, ale przy odrobinie szczęścia i determinacji można sobie poradzić.

Gdzie mieszkaliśmy do Wielkanocy

Na początek słów kilka o naszej dotychczasowej sytuacji mieszkaniowej. Kiedy przyjechaliśmy do Perth w listopadzie ubiegłego roku zatrzymaliśmy się u hostów z couchsurfingu. Po kilku dniach przenieśliśmy się do mamy mojej koleżanki i jej partnera, który ma dom w Perth. Zostaliśmy przez nich niejako przygarnięci i do Wielkanocy właśnie ich dom stanowił naszą bazę. Bardzo szybko zaczęliśmy współpracować z lokalną agencją działająca w sektorze house & pet sitting. Od listopada do września zajmowaliśmy się psami i kotami, mieszkając w sumie w sześciu różnych domach. W międzyczasie zmęczyliśmy ciągłym byciem na walizkach (a raczej plecakach i pudłach). Pisałam o tym w ostatnim poście (klik tutaj), nie będę się zatem powtarzać.

Mieszkanie w Australii – poszukiwania

Jeśli szukasz mieszkania w Perth i okolicach (podejrzewam, że w innych miastach jest podobnie), twoim najlepszym przyjacielem powinny zostać dwie aplikacje/strony. Jedna to realestate, a druga to oczywiście gumtree. Pierwsza z nich zbiera ogłoszenia agencji, druga to ogłoszenia zarówno samych właścicieli jak i agencji. Na gumtree trzeba uważać. Czasami ogłoszenia figurujące jako te wystawione przez właściciela okazują się ogłoszeniami agencji. Dobra rada. Warto od razu zawalczyć o dobry kontakt z agencją i właścicielem. Przemyśl dobrze wiadomość, którą do nich wysyłasz. Przedstaw się, pokaż, że ci zależy. Nie wysyłaj anonimowej i nic nie mówiącej wiadomości, bo z doświadczenia wiemy, że właściciele czasami w ogóle nie odpowiadają i w sumie dobrze ich rozumiem. Wynajmują w końcu swoje mieszkanie / dom. Nie chcą tracić czasu.

Referencje

Jeśli przylatujesz do Australii po raz pierwszy, znalezienie mieszkania z buta może okazać się bardzo trudne, szczególnie jeśli nikogo nie znasz. Konieczne jest bowiem pokazanie referencji i wyciągów z konta, tudzież kart kredytowych. Chodzi przede wszystkim o to, żeby udowodnić, że ma się wystarczające środku na czynsz i że jest się osobą godną zaufania. My szukaliśmy mieszkania po kilku miesiącach pobytu, było nam więc nieco łatwiej. Podaliśmy referencje między innymi do właścicielki agencji house sittingowej. Okazały się one na wagę złota. Kto lepiej poświadczy, że dbamy o dom? W końcu przez ostatnie miesiące zajmowaliśmy się między innymi tym 😉

Dobra rada. Jeśli nie znasz nikogo w Australii, zacznij od wynajęcia pokoju. To niesamowicie popularna opcja wśród backpackersów (i nie tylko). Dla nas nie wchodziła w grę, bo za cenę dwuosobowego pokoju wynajęliśmy całe mieszkanie. Może być to jednak dobra opcja na początek. W tym przypadku rzadko wchodzi w grę pośrednik. Najczęściej lokator albo właściciel szukają sposobu na obniżenie czynszu, mają więc mniejsze wymagania.

Inna sprawa to couchsurfing – twój host może stać się twoimi referencjami. Podobnie rzecz ma się z house sittingiem. Być może właściciel domu, którym się opiekujesz będzie gotowy zaświadczyć jaką jesteś osobą? Ważne. Referencje muszą być lokalne. Na niewiele zdadzą się namiary na rodziców czy pracodawcę z Polski.

Finanse, czyli jak opłacisz czynsz?

Kolejna ważna kwestia to płynność finansowa. Nie pracujemy na etacie. Założyliśmy tutaj działalność i każde z nas pracuje na własny rachunek. Nasze zarobki są nieregularne i trudne do oszacowania. Agencje prosiły nas o przedstawienie wystarczających środków. Najlepiej tzw. pasków zarobkowych, których nie posiadamy. Pomogły kontakty do naszych zleceniodawców, wyciąg z konta, wydruk z polskiej karty kredytowej i fakt, że nie ciążą na nas żadne zobowiązania finansowe w Australii. Musieliśmy też określić ile w przybliżeniu zarabiamy tygodniowo. Oczywiście poza tym wszystkim musieliśmy opłacić kaucję, która jest równowartością czterech tygodni czynszu. Tak. W Australii wszystko rozliczane jest tygodniowo – zarówno wynajem jak i wynagrodzenia.

List motywacyjny

Poza wypełnieniem wyjątkowo długiej aplikacji, w której prezentujemy się jako prototyp wzorowego lokatora, przygotowaliśmy również list motywacyjny, w którym opowiedzieliśmy jacy to jesteśmy rzetelni, godni zaufania i dojrzali. Wyjaśniliśmy również skąd bierze się nasze finansowe zabezpieczenie. Dodaliśmy również, że doskonale rozumiemy obowiązki lokatora, a także odpowiedzialność, jaka na nas spoczywa. Podkreśliliśmy, że sami jesteśmy właścicielami mieszkania, które aktualnie wynajmujemy lokatorom. To dało nam dodatkowe punkty (comiesięczny przychód + doświadczenie z drugiej strony).

Rynek

W Perth rynek nieruchomości kuleje. Australijczycy często się przeprowadzają. Funkcjonuje model, zgodnie z którym aspiruje się o więcej. Zarabiasz więcej? Kupujesz / wynajmujesz większe mieszkanie. Stąd ogromna rotacja i wielka liczba pustych domów i mieszkań. Dosłownie wszędzie stoją domy wystawione na sprzedaż albo do wynajmu. Dwa tygodnie jechałam rowerem do pobliskiej biblioteki. Podczas dwukilometrowej przejażdżki naliczyłam pięć domów na sprzedać i cztery na wynajem. Podaż jest większa niż popyt. Idealna sytuacja dla nas. Niższe ceny, większy wybór.

Czas

Od razu jednak trafiliśmy na przeszkodę. Otóż zarówno właściciele jak i agencje niechętnie wynajmują nieruchomości na okres nie krótszy niż 6 miesięcy. My szukaliśmy czegoś na 5 miesięcy i 3 tygodnie. Zabrakło nam tygodnia do magicznych 6 miesięcy. Kiedy jednak zamiast o 5 miesiącach i 3 tygodniach, mówiłam o 23 tygodniach i wyprowadzce w pierwszej połowie września, mało kto liczył, że to nieco krócej niż 6 miesięcy. Na wszystko znajdzie się sposób 😉 Ostatecznie znaleźliśmy dwa świetne mieszkania i ku naszemu wielkiemu zdziwieniu zostaliśmy zaakceptowani do obydwu. Wybór wbrew pozorom nie był łatwy. Pierwsze mieszkanie było odrobinę tańsze, miało też podłączenie do szybkiego internetu, a co najważniejsze, umowę podpisalibyśmy z sympatyczną właścicielką, a nie pośrednikiem. Drugie mieszkanie miało dwie niekwestionowane zalety: okolicę, którą znamy i bardzo lubimy, a także pralkę. Rzecz prozaiczna, a jednak dość rzadka w australijskich mieszkaniach. Często nie ma nawet instalacji do podłączenia pralki, bo do dyspozycji mieszkańców są wspólne pralnie z dodatkowo płatnymi pralkami. Bardzo zależało nam na własnej pralce. Minusem tego mieszkania był fakt, że wszystko musi iść przez agencję. Ostatecznie wybraliśmy mieszkanie numer dwa, choć z bólem, bo współpraca z agencjami nieruchomości to cierniowy szlak. Sposób, w jaki pracują Australijczycy to temat na inny post.

Podsumowując, jeśli chcesz wynająć mieszkanie w Australii:

  • musisz mieć referencje; najlepiej, jeśli twoje referencje będą zarówno osobiste (tzw. personal), czyli od kogoś znajomego, kto cię zna i może szepnąć o tobie dobre słowo jak i zawodowe, czyli od twojego zleceniodawcy czy pracodawcy;
  • koniecznie poinformuj te osoby, że szukasz mieszkania i agencja może do nich dzwonić;
  • pomyśl, w jaki sposób przekonasz właściciela / agencję, że jesteś w stanie opłacać czynsz;
  • negocjuj cenę, nam udało się zbić 40 dolarów tygodniowo. To prawie 1000 dolarów przez 6 miesięcy!
  • przygotuj spersonalizowany list motywacyjny do agencji i właścicieli mieszkania; i na koniec…
  • Uzbrój się w cierpliwość, bo agencje nieruchomości w Australii są koszmarne!

Brzmi jak casting? Czujesz się jak podczas rozmowy kwalifikacyjnej? Coś w tym jest, ale skoro nie ma innej opcji, trzeba zacisnąć zęby i wygrać konkurs piękności ;D

 Bądźmy w kontakcie!

  • Obserwuj nas na Facebooku: Kasia & Víctor przez świat
  • Zajrzyj na naszego Instagrama. Na stories możesz zobaczyć gdzie jesteśmy i co porabiamy.
  • Zapisz się do naszego newslettera. Raz w miesiącu otrzymasz od nas maila z radami i aktualnościami blogowymi.

Jeśli lubisz to, co robimy i spodobał ci się ten post, puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij (będziemy ogromnie wdzięczni). Wesprzyj nas komentarzem, lajkiem. To wiele dla nas znaczy. Dziękujemy!

The following two tabs change content below.

Kasia

Z zamiłowania kucharka (chyba jeszcze bardziej chlebowa „piekarka”) i miłośniczka wszelkiej maści kotów i psów. Z zawodu iberystka i socjolog. Do niedawna pracownik korporacji z akademickim zacięciem. Graficzne i plastyczne antytalencie, które całkiem łatwo przyswaja języki obce i nawiązuje kontakty z innymi osobnikami. Otwarta, gadatliwa, a czasem nadaktywna. Szybko wpada w zły humor, kiedy jest głodna 😉

This Post Has 0 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top
Translate »