skip to Main Content
Hammam, czyli turecka łaźnia

Hammam, czyli turecka łaźnia. Musisz to zrobić będąc w Turcji!

Hammam, czyli innymi słowy turecka łaźnia, to prawdziwy rytuał, dla wielu rzecz obowiązkowa i w sumie wcale się im nie dziwię. Choć osobiście długo czekałam z pierwszą wizytą w hammamie. Dlaczego? Trudno powiedzieć. Jakoś zawsze odkładałam ją na później i zawsze znajdowałam szereg wymówek. Że za drogo, że za bardzo turystycznie, że za gorąco no i jak to sama? Może po prostu się bałam? Nie wiedziałam jak się zachować i co zrobić? Jeśli też masz podobne dylematy, czytaj dalej i biegnij do hammamu!

W Mardin skończyły się wymówki. Dla naszych naszych couchsurfingowych gospodyń niedzielna wizyta w hammamie to coś, z czego nie są w stanie zrezygnować i tym razem postanowiłam im towarzyszyć. Na pewno ważnym argumentem był fakt, że dziewczyny mają swój ulubiony hammam. I choć Emir Hamami znajduje się w samym środku Starego Mardin, jest w zasadzie nieznany wśród turystów. Cieszy się za to ogromną popularnością wśród mieszkańców i, co za tym idzie oferuje doznanie autentyczne i iście lokalne. 

Hammam, czyli turecka łaźnia – podstawy

Emir Hamami stoi w tym samym miejscu od wieków. To stary, kamienny budynek, który z zewnątrz nie wyróżnia się niczym szczególnym. Kobiety i mężczyźni wchodzą do niego na zaminę. Dla mężczyzn hammam otwiera swoje podwoje do południa. Potem wstęp jest dla nich zakazany, bo z jego dobrodziejstw korzystają panie.

Hammam znajduje się w piwnicy. Nasłoneczniony dach działa jak dodatkowe ogrzewanie. Kamienne ściany i wydobywająca się para podnoszą temperaturę do grubo ponad trzydziestu stopni. Sam hammam znajduje się z kilku pomieszczeń.

Hammam, czyli turecka łaźnia
Przez te świetliki wpada naturalne światło

Pierwszym jest szatnia, która sama w sobie jest ciekawym doświadczeniem. To duże pomieszczenie o kształcie o koła. Ławki znajdują się we wnękach, ale cała przestrzeń jest otwarta. Tutaj należy się rozebrać. Większość kobiet zostawia wszystko poza przyborami toaletowymi i do właściwej łaźni wchodzi nago, choć niektóre z nas miały na sobie kostiumy kąpielowe lub były owinięte ręcznikiem. Początkowy wstyd z własnej nagości ustąpił naturalności. Nikt się na nikogo nie patrzy, nikt nie ocenia stopnia cellulitu, fałdek na brzuchu czy kształtu piersi. Wszystkie jesteśmy kobietami i uczymy się kochać nasze ciała (jeśli jeszcze się tego nie nauczyłyśmy).

Główne pomieszczenie jest piękne w swojej prostocie. Jedynym źródłem światła są świetliki w dachu. Na samym środku znajduje się marmurowy podest, a dookoła niego wyrzeźbiono w kamieniu wnęki. Każda wnęka wyposażona jest w ławkę i dwa krany z wodą – ciepłą i zimną. Wchodząc do łaźni otrzymałam metalową miseczkę, która służy temu, aby polewać całe ciało wodą. 

Hammam: etapy rytuału

Słucham poleceń moich kurdyjskich przyjaciółek. Na początku siedzę na ławce i przyzwyczajam się do temperatury i wilgotności. Zamykam oczy i staram się wyciszyć, choć jednocześnie podglądam inne kobiety. Patrzę co robią, a potem staram się robić to samo. Najpierw polewam ciało naprzemian ciepłą i zimną wodą. Po kilkunastu minutach kładę się na gorącym, marmurowym podeście zwanym göbektşı. Parzy! Podrywam się, ale po chwili próbuję znowu, tym razem stopniowo. Najpierw siadam, potem powoli centymetr po centymetrze kładę się na parzącym marmurze. Okazuje się, że ciało łatwo przyzwyczaja się do temperatury. Czuję, że z każdego pora mojej skóry wydobywa się woda. Relaksuję się. Przymykam oczy i oczyszczam swoje ciało z toksyn. Nie słyszę już innych kobiet, które nie tylko wymieniają się ostatnimi nowinami, ale nawet jedzą owoce czy piją herbatę. Wizyta w hammamie to dla wielu spotkanie towarzyskie. Zamiast iść na kawę z przyjaciółką, spotykają się w hammamie. Jest w tym coś intymnego. Nagość, pot, oczyszczenie. 

Po kilkunastu minutach wstaję i idę oczyścić rozszerzone pory w moim ciele. Moje przyjaciółki zabrały różne mydła i myjki – złuszczające, natłuszczające i łagodzące. Najpierw złuszczamy martwy naskórek. Szorujemy się peelingującym mydłem, oczywiście z Mardin. Polewamy wodą i znowu szorujemy. Ciepła woda, zimna woda, mydło i tak przez dobrą chwilę. W międzyczasie uzupełniam płyny, małymi łyczkami sącząc wodę. 

Następnie można położyć się znowu na marmurze i poprosić pracownicę lub pracownika hammamu (tellak) o wykonanie masażu. Obserwuję jak jedna z kobiet kładzie się na marmurowym podeście. Podchodzi do niej masażystka. Najpierw szoruje ją grubą rękawicą a potem ugniata. Przyglądam się z przerażaniem, bo mam wrażenie, że to nie przyjemny masaż a sadystyczne maltretowanie ciała. Na twarzy klientki nie widać jednak bólu. Ma przymknięte oczy, a usta ułożyły jej się w uśmiechu. Być może to kwestia praktyki? Ja na wszelki wypadek rezygnuję z tej przyjemności. Boję się, że pani połamie mi kości. Może następnym razem zbiorę się na odwagę?

Po oczyszczeniu polewam się chłodną wodą i odpoczywam. Rozmawiamy, śmiejemy się. W powietrzy czuć women’s power. Nie otaczają nas luksusy, ot proste kamienne ściany, dużo pary i trochę marmuru, a jednak czuję, że biorę udział w wyjątkowym rytuale. 

Hammam, czyli turecka łaźnia
Moje kurdyjskie przewodniczki, które odkrywały przede mną hammamowe sekrety

Rzeczywiście hammam, czyli turecka łaźnia to coś, czego trzeba spróbować, ale gdzie? Jest z tym duży problem, bo większość hammamów w turystycznych miastach Turcji jest nastawiona na turystów. Ceny zwalają z nóg, a samo doświadczenie ma mało wspólnego z dość jednak pospolitym rytuałem dla większości Turków. W Mardin polecam gorąco Emir Hamami znajdujący się na Cumhuriyet Caddesi nr 183. Przyjemność kosztuje 20 tureckich lir. W Stambule godnym polecenia i nie-turystycznym hammamem jest podobno Mihrimah Sultan Hamam znajdujący się w dzielnicy Fatih. Jeśli Turcja jest za daleko, fantastyczne hammamy znajdują się w Budapeszcie, na przykład Kiraly na Fo Utca czy łaźnie Rudas rzut beretem od Statuy Wolności. Gorąco polecam!


Bądźmy w kontakcie!

  • Obserwuj nas na Facebooku: Kasia & Víctor przez świat
  • Zajrzyj na naszego Instagrama. Na stories możesz zobaczyć gdzie jesteśmy i co porabiamy.
  • Zapisz się do naszego newslettera. Raz w miesiącu otrzymasz od nas maila z radami i aktualnościami blogowymi.

Jeśli lubisz to, co robimy i spodobał ci się ten post, puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij (będziemy ogromnie wdzięczni). Wesprzyj nas komentarzem, lajkiem. To wiele dla nas znaczy. Dziękujemy!


The following two tabs change content below.

Kasia

Z zamiłowania kucharka (chyba jeszcze bardziej chlebowa „piekarka”) i miłośniczka wszelkiej maści kotów i psów. Z zawodu iberystka i socjolog. Do niedawna pracownik korporacji z akademickim zacięciem. Graficzne i plastyczne antytalencie, które całkiem łatwo przyswaja języki obce i nawiązuje kontakty z innymi osobnikami. Otwarta, gadatliwa, a czasem nadaktywna. Szybko wpada w zły humor, kiedy jest głodna 😉

This Post Has 0 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top
Translate »